Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 3 listopada 2008

Granice prowokacji - prof. Marek Safjan

NEWSWEEK POLSKA
ARTYKUŁ - SĄDZĘ, ŻE ...

Granice prowokacji

W Polsce korupcja nadal należy do zjawisk szczególnie negatywnie wpływających na stopień zaufania do władzy. Wobec patologii przybierającej niestandardowe rozmiary jest konieczne korzystanie z niestandardowych metod jej zwalczania. Do takich należy tzw. prowokacja policyjna, wprowadzona do przepisów ustaw o policji, CBA i ABW.


W ostatnich latach służby sięgały wiele razy do tego instrumentu. Najbardziej spektakularne akcje: wobec posłanki PO, urzędującego wicepremiera czy znanego dziennikarza śledczego, były szeroko opisywane przez media. W sprawach tych pojawiał się na pierwszym planie wątek polityczny. W zamęcie sporów i konfliktów znikało gdzieś pytanie najważniejsze - o granice policyjnej prowokacji. Czy jest ona wykreowaniem sytuacji, w której X lub Y mogą popełnić przestępstwo, czy jest ujawnieniem predyspozycji do czynu karalnego, czy wreszcie środkiem dowodowym, który ma uprawdopodobnić fakt popełnienia wcześniej przestępstwa?

Warto uświadomić sobie, że taka ocena nie jest oczywista. Prowokacja policyjna jest środkiem tyleż efektywnym, co niebezpiecznym. Cienka granica przebiega pomiędzy tym, co jest związane ze zbieraniem dowodów, a tym, co jest czystą kreacją sytuacji, która może nie nastąpiłaby w normalnym toku zdarzeń. Biblijna prawda o człowieku wskazuje, że wszyscy jesteśmy naznaczeni piętnem grzechu, a ujawnienie złych skłonności jest tylko sprawą okoliczności. Do kompetencji policji i innych służb operacyjnych nie należy jednak potwierdzanie biblijnych prawd o człowieku ani też dokonywanie eksperymentów psychologicznych, lecz zbieranie dowodów w sytuacjach wskazujących na popełnienie przestępstwa.

Tak potężny instrument może tworzyć pokusę pójścia na skróty. Granice kreacji są trudne do określenia, a możliwości stron dalekie od równowagi. Ci, którzy używają tego instrumentu, decydują nie tylko o scenariuszu zdarzeń, ale także o tym, kiedy i na jakim etapie wkroczyć zdecydowanie do akcji. Różnice pomiędzy pozornie zbliżonymi sytuacjami są niekiedy kolosalne. Złożenie na biurku urzędnika - bez jego woli i wiedzy - koperty z pieniędzmi, którą identyfikują natychmiast dzielni funkcjonariusze, różni się od sytuacji, w której urzędnik uzależnił dokonywanie czynności od przyjęcia korzyści majątkowej. W jednym i drugim wypadku będziemy mieli do czynienia z kopertą stanowiącą corpus delicti, ale o tym, jaką odgrywała ona rolę - atrapy czy dowodu w sensie ścisłym - zdecyduje ostatecznie uczciwość funkcjonariuszy. Skłonność policji do kreowania rzeczywistości może być ogromna, o czym doskonale świadczą sprawy, które toczyły się przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu.

Pokazują one, jak bardzo misterne akcje i konstrukcje, oparte na pośrednich ogniwach, zaplątaniu podejrzanych w skomplikowane sytuacje osobiste i towarzyskie, mogą wytwarzać policjanci, poszukujący za wszelką cenę dowodów rzeczywistych lub tylko domniemanych przestępstw. W wielu takich sprawach Trybunał - nie negując potrzeby podejmowania skutecznych działań przez policję - dostrzegł naruszanie gwarancji konwencyjnych. Sędziowie uznawali bowiem, że działania operacyjne były tak przeprowadzone, że praktycznie odbierały jakiekolwiek szanse na skuteczną obronę.

Prowokacja nie może być sprawdzeniem predyspozycji do popełnienia przestępstwa i wytwarzaniem sytuacji, bez której dana osoba nigdy by tego przestępstwa nie popełniła. Orzecznictwo strasburskie szczególnie mocno i wyraźnie wyklucza z kręgu dopuszczalnych metod policyjne podżeganie, a więc nakłanianie do popełnienia przestępstwa. W sprawie Ramanuaskas przeciwko Litwie zakończonej kilka miesięcy temu w Strasburgu Trybunał wyraźnie napiętnował fakt, że działania operacyjne policji nie były oparte na dowodach wskazujących na wcześniejsze popełnienie przestępstwa, jak i fakt, że wszystkie kontakty skarżącego z funkcjonariuszem odbyły się z inicjatywy tego ostatniego. Przez takie właśnie kontakty skarżący - jak zauważył sąd - był poddawany naciskom, bez których zapewne nie popełniłby zarzucanego mu przestępstwa. Nie było też dowodów wskazujących wcześniej na zamiar popełnienia czynu.

Polskie prawo, dopuszczając możliwość tzw. policyjnej prowokacji, zdaje się nie pozostawiać wątpliwości, że może chodzić wyłącznie o czynności sprawdzające uzyskane wcześniej wiarygodne informacje o przestępstwie. Nie jestem pewny, czy tak określone granice zostały zachowane w sprawach, o których tyle ostatnio dyskutowano. Wskazywano już nie tylko na kreatywność zachowań funkcjonariusza CBA wobec posłanki Beaty Sawickiej, ale także na działania polegające na wytworzeniu specyficznej, intymnej więzi pomiędzy posłanką a agentem. Wielu przedstawicieli polskiej doktryny prawa karnego nie ma wątpliwości, że
nakłanianie do przestępstwa zawsze będzie przekroczeniem granicy dopuszczalnych i legalnych działań. Do koniecznych przesłanek należy zapewnienie odpowiednich gwarancji ochrony przed nadużyciami, a w szczególności jasna i przewidywalna procedura zezwalania i nadzoru nad stosowaniem takich środków. W polskiej praktyce policyjnej i prokuratorskiej, poddawanej częstym naciskom i presji politycznej, stosowanie tego narzędzia w walce z przestępczością wydaje się szczególnie ryzykowne.

prof. Marek Safjan